środa, 18 kwietnia 2012

DOUM

Pod tym tajemniczym tytułem kryje się nazwa najbardziej egzotycznej 'jedzeniowo - przyprawowej' rzeczy jaką przywiozłam z Egiptu. Wśród milionów rodzajów curry, gałki, szafranu, mięty i setek przypraw na suku w Asuanie moją uwagę przyciągnął tajemniczy proszek o nazwie doum. Sprzedawca zapytany co to właściwie jest jedyne co powiedział to to, że z owego proszku robi się herbatę. No to Zuzanna wielce zaciekawiona do koszyka wrzuciła też proszek w takim oto opakowaniu:


Jak z resztą każda przyprawa w Egipcie ma też swoje właściwości zdrowotne ( i oczywiście większość tam to 'naturalna Viagra' - reklama dźwignią handlu ;)).

Tłumaczenie:
- lekki napój do obniżenia temperatury ciała
- regulacja wysokiego lub niskiego ciśnienia krwi (z resztą ta sama informacja była na hibiskusie)
- pełne naturalnych minerałów i witamin
- regulacja trawienia
- uspokaja wrażliwe jelito

Cóż to w zasadzie jest ten doum?
Na targach doum był dostępny w 3 postaciach: suszonego owocu wielkości śliwki, pokruszonego owocu i w końcu proszku.


Ciężko jest znaleźć dużo informacji w internecie ale w końcu jest wujaszek Google :)
Otóż doum to są daktylopodobne owoce palmy pod taką samą nazwą (dla miłośników botaniki nazwa łacińska to Hyphaene thebaica). Jak się okazuje palma ta była święta w czasach faraonów i można było znaleźć jej owoce w wielu grobowcach w tym w grobowcu Tutenchamona (miały 3 tysiące lat!). Dla niedowiarków z gazety (po angielsku): http://www.abc.net.au/news/2007-09-25/fruit-hamper-found-in-king-tuts-tomb/679688

No dobrze, jak wiemy co to jest to teraz z czym to się je? Według informacji na Wikipedii proszek z suszonych owoców używany jest do wyrobu melasy, ciast i słodyczy. Więcej wskazówek nie znalazłam. Proszek pachnie wyjątkowo ciekawie, ja czuję dojrzałe jabłko czy też śliwkę. 



Stwierdziłam, iż spróbuję za pierwszym razem pójść za radą Pana sklepikarza i przygotować z tego napar. Zaparzyłam łyżeczkę proszku w dużej ilości gorącej wody. Muszę wam powiedzieć, że pierwsze skojarzenie jeśli chodzi o zapach to mocno rozwodniony rosół (hmm,trochę daleko od jabłek i śliwek) ;] Ale po tym jak przestygło ten aromat lekko się ulotnił (ale pozostał), smak za to jest bardzo delikatny i ciut słodkawy. Następnym razem pójdę za instrukcją z opakowania gdzie sugerują aby moczyć doum przez 4godziny a potem wstawić do lodówki. 
Intryguje mnie użycie doum do słodkości :-) Spróbuję poszukać jakichś przepisów (będzie to na pewno baaardzo łatwe :]). 

Jeśli wam się obiło kiedykolwiek coś o doum piszcie! 



A tu jeszcze jakbyście byli ciekawi długi artykuł (ang) o zdrowotnych właściwościach doum:



Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz