Coś ostatnio przy okazji mojego małego kulinarnego projektu denko natchnęło na lekko słowiańskie modyfikacje przepisów. Upały panują na zmianę ze zjawiskowymi burzami i nie chce mi się zbyt gotować wykwintnych 5 daniowych obiadów, szczególnie iż przy dwóch palnikach nie byłoby to zbyt łatwe ;-) Dziś znów temperatura sięga 30 stopni a mięta za oknem aż się prosi o zerwanie no to na obiado-lunch poszła libańska sałatka tabbouleh. Prosta, szybka i niesamowicie odświeżająca! Oryginalnie podstawą jest kasza kuskus tudzież bulgur, ale ja podmieniłam ją na drobną kaszę jęczmienną.
JĘCZMIENNE TABBOULEH
Skład:
szklanka drobnej kaszy jęczmiennej
2 pomidory średnie
pęczek pietruszki
2-3 łyżki posiekanej mięty
4 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki soku z cytryny
sól
pieprz
ew. posiekana dymka (ale ja fanką nie jestem)
ew. ząbek czosnku
Kaszę gotujemy na sypko w 1,5 szklanki wody. Czekamy aż wystygnie. Pomidory kroimy na kostkę, pietruszkę siekamy grubo. Mieszamy kaszę, pomidory, pietruszkę i miętę (ew. dymkę). Dodajemy oliwę i sok z cytryny, doprawiamy solą i pieprzem.
Proporcje oliwy i soku można modyfikować według uznania. Jeśli nie wybieramy się na żadne oficjalne spotkania można dodać wyciśnięty ząbek czosnku ;)
Smacznego!
koniecznie muszę wypróbować :D wygląda kolorowo i bardzo apetycznie
OdpowiedzUsuńMuszę Ci przyznać, że kasza w takim wydaniu jest rzeczywiście znakomita. Zrobiłam ją wczoraj i zrobię pewnie jeszcze nie raz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pomysł i zapraszam zobaczyć, jak to wyglądało u mnie :)
http://belkoty.blogspot.com/2013/08/kuchnia-roslinna-bezmiesne-kotlety-i.html