No to się nie popisuję moją obecnością ostatnio na łamach bloggera, postaram się poprawić aczkolwiek może niedługo nadejść okres kiedy pisanie nie będzie łatwe z braku czasu. Mam nadzieję szczerze powiedziawszy bo to by oznaczało, że wyszło coś bardzo fajnego :) Jaka żem tajemnicza, lol.
Uwielbiam rukolę, jem ją na chlebie, w sałatce, z makaronami, na pizzy itp. Niestety jak kupuję opakowanie często jest tak, że nie zdążę zjeść wszystkiego, szczególnie iż mój luby z zieleniną jest na bakier (ciężka sprawa mieszkając z dziewczyną niejedzącą mięsa ;] ). I kiedy już widzę, że nie zdążę jej zjeść robię sobie coś takiego:
PESTO Z RUKOLI:
Skład:
pół opakowania umytej rukoli
2 łyżeczki słonecznika
(można użyć orzeszków pinii, ale u mnie panuje wersja ekonomiczna)
3 łyżki oliwy z oliwek extra vergine
mały ząbek czosnku
łyżka parmezanu
sól
pieprz
I uwaga! Tutaj nastąpi chyba najbardziej skomplikowany przepis EVER! ;)
Wszystko wrzucamy do blendera i mielimy na gładką pastę. Doprawiamy. Voila! :))
Gotujemy makaron, odcedzamy i dodajemy pesto. Można posypać oczywiście świeżo startym parmezanem (u mnie 24 miesięczny parmezan przywieziony przez znajomych prosto z Modeny - cud mieć takich znajomych :))
A na deser ostatni muffin ze śliwkami poczyniony z przepisu z Moje Wypieki. Jedyne co zmieniłam do dałam pół na pół mąki razowej i zwykłej pszennej. Normalnie kocham muffiny, pychota którą można przygotować w dosłownie 5 minut (+pieczenie).
Smacznego!