Jedną z pierwszych rzeczy jakiej zapragnęłam po obejrzeniu
filmów z poprzedniego posta (link) oraz po lekturze Crazy Sexy Diet Kriss Carr
(której dokument „Crazy Sexy Cancer” również polecam) to porządna wolnoobrotowa
wyciskarka do soków. Miałam już starą dobrą sokowirówkę, część całego robota
kuchennego, niestety: a) zacinała się okrutnie b) była mniej efektywna c) nie
dawała rady z warzywami liściastymi. Ale mój luby się postarał i jako mocno
przedwczesny prezent urodzinowy dostałam w końcu wymarzoną wolnoobrotową
wyciskarkę do soków! :)
WYCISKARKI
Co takiego lepszego jest w wyciskarce zapytacie? Pozwólcie,
że się wspomogę cytatem:
„Sokowirówka tnie
tkankę produktu, ściera, a siła odśrodkowa odwirowuje sok ze startej pulpy. W
ten sposób wydostaje się jedynie sok z miejsc przecięcia.We wnętrzu startych cząsteczek znajduje się
jeszcze dużo soku, którego nie można odwirować. To dlatego pulpa
wylatująca z sokowirówki jest bardzo wilgotna. Przecięcie tkanki łącznej przez stal nierdzewną – nóż, tarka, tarcza
sokowirówki blendera itp. powoduje unieczynnienie żelaza i innych wartości,
których organizm nie przyswaja, a zatem sok ten nie ma właściwości leczniczych.
Podczas gdy wyciskarka nie rozcina produktu, a
tłoczy z przestrzeni międzykomórkowych tkanki łącznej esencje natury
zachowujące informacje natury” (źródło)
Wyciskarki jedno lub dwuślimakowe do najtańszych nie należą
najpopularniejsze modele zaczynają się bodajże od 1500-2000zł (!!), ale na
allegro czasem pojawia się mój model, swego czasu dostępny w Biedronce za około
200zł, różnica jak widzicie jest.
A oto moje cudo w trakcie ciężkiej pracy:
SOKI
Moim głównym celem było wyciskanie zielonych soków. Dlaczego akurat
zielone? Gdyż warzywa o tym kolorze są istną skarbnicą zdrowia a to wszystko
dzięki chlorofilowi, czyli magicznej substancji, która przekształca światło
słoneczne w energię. Oprócz tego jego podstawowa cząsteczka jest prawie
identyczna z cząsteczką hemoglobiny.
Soki są bardzo łatwe do strawienia, wyobraźcie sobie zjeść na raz
paczkę szpinaku, 3 jabłka, 3 marchewki itp., a tak robimy z tego sok, wypijamy
jedną szklankę a same najlepsze składniki trafiają prosto tam gdzie trzeba (nie
traci się energii na trawienie, gdyż błonnik jest prawie w całości usuwany podczas
wyciskania).
Zielone warzywa są pełne żelaza, magnezu, wapna, enzymów,
witamin. Mają właściwości antyoksydacyjne, antyrakowe, oczyszczają organizm z
toksyn.
Zielone warzywa jakich można użyć to: szpinak, jarmuż (nie mogę się
doczekać aż się w końcu skończy zima i dostanę jarmuż na targu!), pietruszka,
sałata rzymska, sałata masłowa, ogórek etc.
Tutaj przykład soku, który z małymi modyfikacjami staram się co jeden-dwa
dni pić:
W środku: garść szpinaku, ogórek obrany (jeśli nie organiczny),
dwa-trzy jabłka (obrane jeśli nie organiczne), kawałeczek świeżego imbiru.
Czasem dodaje marchewki, ananasa, pietruszkę i tym podobne. Dowolność jest
duża, byle głównym składnikiem był kolor zielony :)
Oprócz tego wytłoczyny (suche jak wiór :)) często wykorzystuję do gotowania albo pieczenia np. wytłoczyny po soku marchewkowym do ciasta albo muffinów.
Polecam w temacie zdrowego odżywiania i soków:
A na sam koniec moja dzisiejsza kolacja: wegańskie sushi z ogórkiem, awokado i pieczoną pietruszką.